expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

piątek, 30 sierpnia 2013

"Gałązka limony. Krwawe pomarańcze" John Hawkes


Pośród ciszy, gdy słońce niedostrzegalnie oblewało nasze ciała najciemniejszym z pomarańczowych świateł, uklękłem obok nieruchomej Fiony i jednym ruchem ręki rozwiązałem jedwabne tasiemki jej jasnocytrynowego biustonosza, cienkie jedwabiste troczki zawiązane na kokardę na jej wygiętym karku, a potem kilkoma zgrabnymi ruchami całkiem ściągnąłem ten mały cytrynowy biustonosz. 
- Krwawe pomarańcze, J. Hawkes


Lubię przejść się między regałami biblioteki i czekać aż jakaś pozycja zaintryguje mnie swoim tytułem, okładką bądź opisem. W ten sposób w moje ręce wpadła średniej wielkości czarna książka na grzbiecie, której widniał napis: J. Hawkes Gałązka limony. Krwawe pomarańcze. Żadnego opisu nie było, autora nie znałam ale postanowiłam ją wypożyczyć. 
Kilka dni męczyłam początek Gałązki, miałam ochotę przerwać czytanie i zrezygnować ze złożonej sobie kiedyś obietnicy, że każdą książkę doczytam do końca. Na szczęście, za namową męża, postanowiłam wytrwać, czego dziś nie żałuję. 
Hawkes dziurawi fabułę Gałązki limony, przez co nie do końca wiadomo skąd coś lub ktoś się w powieści pojawia. Autor wprowadza trochę (kontrolowanego) chaosu, co powoduje, że czyta się  ją jakby przez mgłę. 
W opowieści tej poznajemy Henchera, który namawia znudzonego pożyciem małżeńskim Banksa do zakupu konia wyścigowego Skalny Zamek. Banks z dnia na dzień opuszcza żonę i udaje się na wyścigi konne. Okazuje się, że Hencher współpracuje z gangiem, który chce zrobić przekręt na zawodach konnych. 
Miała to być powieść grozy, ale dość późno autor tę grozę wprowadza i to w sposób dość delikatny, co pozostawia pewien niedosyt. 
Dużo lepiej sytuacja wygląda z drugą powieścią - Krwawe pomarańcze. Można powiedzieć, że jest to lekki inteligentny erotyk. Cyryl i Fiona są zgodną, kochającą się parą, która oprócz współżycia małżeńskiego uznaje seks z innymi partnerami. Na ich drodze staje jednoręki Hugo i jego żona Cathrine. Hawkes opisuje życie tego czworokąta, ich wzajemne relacje, ustami Hugona i Cyryla prowadzi dialog na temat seksu pozamałżeńskiego, jego akceptacji oraz braku zgody na tego typu praktyki. Nie ma tu wielu scen łóżkowych, ale jest obecny pewien odcień erotyzmu przesycony niepewnością i oczekiwaniem. 
Krwawe pomarańcze wraz z przewracaniem kolejnych stron wciągają coraz bardziej i stają się coraz bardziej krwawe. Jest w nich więcej grozy niż w Gałązce limony i jest to groza wyrafinowana, będąca 'kropką nad i' dla tego inteligentnego erotyku. 
Niewątpliwie książka ta jest ciekawym doświadczeniem literackim lecz o wiele bardziej odpowiada mi atmosfera Krwawych pomarańczy, w których wygrywa instynkt życia w przeciwieństwie do Gałązki limony poświęconej instynktowi śmierci. Jak pisze Lech Budrecki w posłowiu: bezwzględne posłuszeństwo instynktowi życia, a więc transgresja, przekroczenie samego siebie, swej spolaryzowanej natury, staje się obowiązkiem człowieka w świecie Hawkesa





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz